piątek, 27 czerwca 2014

Jeden

1.08.2013

Nawet nie zauważyłam, jak minął ten miesiąc. Mecze, czas wolny, treningi... Totalnie mnie pochłonęły. Viktor przez ten czas raptem kilka razy napisał... Ciekawe, co go tak zajmowało, że nie miał czasu?
- Wróciłam! - zawołałam, wchodząc do środka. Usłyszałam kilka śmiechów, w tym kobiecy... Co ten Viktor? - Halo, wróciłam!!
- Jezu, idę! - odparł, zjawiając się w korytarzu.
- Nie zauważyłam, że zmieniłam imię, a tym bardziej płeć.
- Nawet powiedzieć nic nie można... Odśwież się po podróży i odpocznij, zmęczona jesteś. Potem mi opowiedz jak to było. - nerwowo spojrzał w kierunku salonu.
- Pali się, czy co?
- Mam gości, nie myślałem, że dziś wrócisz... W ogóle to tęskniłem - przytulił mnie.
- Też tęskniłam. Idź tam, bo ci goście - celowo nacisnęłam na ostatnie słowo - zginą tam bez Ciebie.
- Leć, odpoczniesz sobie. - uśmiechnął się blado, powoli oddalając się ode mnie. Po chwili zniknął z pomieszczeniu obok. Co to za "goście", że nie pozwala mi ich zobaczyć?
Postawiłam torby na podłodze i na palcach ruszyłam przed siebie.
- Moja siostra przyjechała... - szepnął, licząc, że go nie usłyszę. Idiota.
- Może ja już pójdę? - odparła kobieta. Gdyby było ich więcej, to by nie przeganiał. Kanciarz.
- Wiesz, że nie chcę...
- Ale tak będzie bezpieczniej. - usłyszałam dziwne cmoknięcie. Viktor ma dziewczynę? - Zobaczymy się jutro?
Po cichu pobiegłam na schody i zamknęłam się w swoim pokoju. No ładnie chłopak zaszalał. Nie ma mnie miesiąc - M I E S I Ą C - a ten sobie już kogoś znalazł? Obrotne to...
Wzięłam prysznic i przebrałam się w nowe ubrania. Usłyszałam szurania kółek walizki. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam Viktora, ciągnącego moje bagaże.
- Dzięki! - rzuciłam.
- Nie ma za co. Chcesz coś zjeść? Zapiekankę zrobiłem.
- Może potem... - pociągnęłam za rączkę walizki.
- Potem wciągniesz, teraz opowiedz mi, jak tam było. - złapał mnie za nagdarstek i sprowadził po schodach. Na dole zauważyłam jego klubową walizkę.
- Kiedy? - spytałam, skinając głową na bagaż.
- Jutro z rana wyjeżdżamy... Liga się zaczyna, halo! - zrobił facepalma.
- O mój boże... Przez ten wyjazd totalnie się zagubiłam...
- Wybaczam, wybaczam. - zaśmiał się ze mnie i mojej niepamięci. - To co tam ciekawego się działo?
Przysiadłam się na fotelu i spróbowałam streścić wszystko to, co się działo w Brazylii.
Było parę sytuacji, które doprowadziły nas do płaczu ze śmiechu. Próby komunikowania się z ludźmi była strasznie kłopotliwa: niektórzy słabo znali angielski i nasze "rozmowy" wyglądały bardziej jak kalambury. Albo jak wybrałyśmy się na zakupy i będąc w jednym ze sklepów Lena zatrzasnęła się w przebieralni, a gdy ją wyciągnęłyśmy, to okazało się, że... Zamknęli nas w sklepie!
Viktor śmiał się z tego jak głupi, myślałam, że się udusi.Myślał, że odwróci moją uwagę od wizyty jego 'gościa'. Cóż, przeliczył się.
- Kim był Twój gość, a raczej goście? - spytałam, gdy wreszcie się uspokoił.
- Czy to aż tak ważne?
- Co działo się, jak mnie nie było? - odpowiedziałam mu pytaniem.
- A co by miało się dziać?
- No nie wiem... Może znalazłeś sobie dziewczynę, która dziś tu przyszła?
- Nie mam dziewczyny! Chyba powariowałaś...
- To kto to był?
- Znajoma. - odparł krótko.
- Tak to się teraz mówi?
- Nie mam dziewczyny i na razie nie będę jej miał. - wkurzył się na mnie, że go tak wypytuję... Ale co zrobię, jak nie chce mi powiedzieć niczego dobrowolnie? - Idę do siebie. Jedzenie jest jeszcze ciepłe.
- Okej... - westchnęłam, podnosząc się z miejsca.
***

- Jezu, ile można się stroić na wyjazd?! - jęknęłam, gdy od dobrej pół godziny okupował łazienkę.
- Jak najdłużej! - odkrzyknął.
Mrucząc pod nosem przekleństwa, przeszłam do kuchni. Na stole zauważyłam telefon, który dawał o sobie znać... Nie wiem czemu, ale wzięłam go do ręki i odblokowałam go, przejeżdżając palcem po ekranie... Hmm, jedna wiadomość, od...
- To chyba nie Twój telefon, co nie? - rzekł wkurzony Viktor, wyrywając mi urządzenie z ręki.
- Może i nie, ale co z tego?
- To z tego, że nie chcę, byś czytała moich wiadomości. - ruszył do wyjścia. - Zobaczymy się za dwa dni.
- Cześć.
Jezu, co się stało z tym chłopakiem? Wcześniej taki nie był...
***

Przez całe dwa dni się nie odezwał. Nic. Zero SMSów, czy nawet telefonu... Chyba serio się na mnie wkurzył. No ale co zrobię? Nie miał nigdy przede mną tajemnic... To na pewno musi być związane z jakąś dziewczyną...
Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Wrócił.
- Co tak długo?! - krzyknęłam, wiedząc, że usłyszy. Gdy nie zareagował, postanowiłam zejść na dół. Widok, jaki mi zagościł przed oczami dał szybką odpowiedź na brak reakcji - tak szrajbował w tym telefonie, że nie w stanie było go oderwać...
- Dzień dobry! A może dobry wieczór? - spytałam retorycznie.
- Jezu... Pierwsze zwycięstwo... Trzeba było to uczcić. - na chwilę odłożył smartfona i przyjrzał mi się uważnie. Na widok mojej pozy, którą przyjęłam, dostał ataku śmiechu -  Gniewasz się na coś, czy okresu dostałaś?
- To Ty się na mnie nie obraziłeś?
- Niby czemu?
- To przez co się nie odzywałeś?!
- Nie było czasu...
- No właśnie widzę. - skinęłam głową na jego ręce - Na nią był czas?
- Znowu zaczynasz? Matko boska... Jak Ci przejdzie to pogadamy. - przeszedł obok mnie i wracając do poprzedniej czynności, zamierzał pokonać schody.
- Nie zabij się tam!
- Specjalnie dla Ciebie się postaram!
Chwilę potem usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami, dające mi jasno do zrozumienia, że znowu ma zamiar ze mną nie rozmawiać. Wkurzyłam się na wszystko i postanowiłam wyjść. Musiałam zażyć świeżego powietrza, przemyśleć to wszystko. Chodziłam po okolicy, dopóki nie zadzwoniła do mnie Liza, moja najlepsza przyjaciółka.
- Hej. - powiedziałam, gdy odebrałam połączenie.
~ Gdzie jesteś? Bo w domu Cię nie ma...
- Jestem w parku. Nie mam zamiaru siedzieć ze zgrezotą-Viktorem w jednym domu.
~ Uuu, coś się stało?
- Jak się spotkamy, to Ci powiem. Za dziesięć minut w kawiarni, koło mojego domu?
~ Okej, już pędzę.
***

Dzięki pomocy mojej przyjaciółki w spokoju mogłam się wyżalić, a ona mi pomogła. Powiedziała, bym go nie podjudzała, bo to pogarsza sprawę. Jak znajdzie się potrzeba, to sam mi to powie, nie powinnam go do niczego zmuszać. Ale jak mam to zrobić, co?

_________________________
Taki tam pierwszy rozdział xd mam nadzieję, że nie zanudziłam : )
Życzę Wam miłych wakacji ♥

Nasza "zgrezota" prawdopodobnie w tym roku sobie nie pogra... "Trochę czasu zajmie zanim Viktor będzie mógł wrócić do gry. Każdy mecz, który rozegra przed przerwą będzie sukcesem. W zasadzie jednak trzymam się tej opcji, że nie będziemy mogli na niego liczyć aż do przerwy zimowej." Moi ulubieńcy to mają szczęście z grą..

4 komentarze:

  1. Jest ciekawie :) Po co się tak czepia Viktora? Przecież jak by chciał to by sam powiedział, bo ja na miejscu Viktora też bym się wkurzyła :)
    Czekam na kolejne rozdziały i zapraszam do siebie na nowy rozdział na http://l-amor-con-amor-se-paga.blogspot.com/2014/06/chapter-3.html
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, że jeśli będzie pojawiać się Viktor, będe czytac xd ale sądząc po innych przystojniakach jako bohaterach, bede tu najdłużej jak się tylko da XD Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. zero prywatności, jak ja to tego nienawidze, grrrrrrr
    wścibska jest. :>
    ale jestem przekonana, że ona i tak się jakoś dowie z kim Viktor romansuje. ;>
    czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma to jak siostra, która chce wszystko wiedzieć :D
    hahaha ale przynajmniej się o niego martwi :D
    Rozdział cudny, świetny, piękny tatata ♥
    Czekam na kolejny
    Buuuuuziole ;*

    OdpowiedzUsuń