17/18.02.2014
Biedny Bojan, ile przecierpiał. Co ta Julia z nim robiła... Jak tylko coś takiego zaważy zrobić Viktorowi, to za siebie nie ręczę. Powiedziałam mu wszystko. Chociaż ja będę z nim szczera. Długo o tym rozmawialiśmy, aż Bojan podjął decyzję, że się z nią rozstanie. I dobrze. Widać, że jest mu z tym ciężko, ale tak będzie lepiej. Chciał -zresztą po raz kolejny- nalać nam wina, ale... Butelka była pusta... Ups..- Chyba pora na mnie... - chyba? Na pewno. Gdyby nie błagalne spojrzenie Bojana, bym poszła..
- Zostań... - jego płaczliwy szept i gwałtowne podniesienie zamurowało mnie. Moja ręka jak z automatu musnęła jego policzek. Biedaczek... Pod wpływem chwili wpił się w me usta, przywierając całym ciałem do mnie. Jezu, jego usta... Nie mogłam nieodwzajemnić. Byłby to grzech, gdybym tego nie zrobiła! Jego dłonie, zresztą jak i moje - zasięgnęły końca koszulki i zsunęły ją z jej właściciela. Tak samo było ze spodniami. Nie hamowaliśmy się, nie mieliśmy niczego do stracenia. Całkiem nadzy, padliśmy na kanapę, a piłkarz zajął się mną wręcz książkowo-chyba ma sporawsze doświadczenie... Zasypywał mnie pocałunkami, nie przerywając miarowych ruchów, wykonywanych swoimi biodrami, gdy rozległ się mój telefon... Wiedziałam, że to Viktor, na niego miałam "specjalny" dzwonek. Zignorowaliśmy go, zajmując się swoimi "zajęciami"...
Obudziłam się wtulona w pierś Krkicia, w tym samym miejscu, e którym cały wieczór i część nocy kochaliśmy się. O mój boże - te trzy słowa najlepiej mnie opisują w tej chwili. Przecież to... Niemoralne. A w dodatku boli mnie głowa - żeby lampka wina tak ze mną zrobiła? Co za świat...
Powoli wyplątałam się z uścisku piłkarza i miałam się ubierać, ale przerwały mi ciche pojękiwania z jego strony.
- Saruś... - szepnął uwodzicielsko.
- Serio? Co myśmy narobili?
- To samo co moja była i Twój brat - odparł.
- O mój boże - powiedziałam na głos to, co krąży mi w myślach od kilku minut.
- Nikt się nie dowie - kucnął obok, muskając moje usta swoimi.
- Raczej nikt nie powinien.. - odparłam, odsuwając się od niego. Ciut zmarkotniał, gdy się podniosłam, zbierając swoje ubrania. - Wiesz, oni tu wrócą dziś pewnie, Viktor nie miał innego powodu, by dzwonić.
- To trzeba coś wymyślić. Musi zabrać stąd swoje rzeczy, nie chcę jej widzieć.
Udałam się do łazienki, by się ubrać. Dopiero tam zauważyłam, że przez pomyłkę zabrałam jego koszulkę... E tam, przyda się.
- Do końca sezonu i tak będziesz ją widział - rzekłam, gdy znów znalazłam się z nim w jednym pomieszczeniu.
- Do końca sezonu... - urwał. - Co robimy?
- Trzeba wymyśleć takie coś, by nie pomyśleli, że mnie uwiodłeś, czy coś w tym stylu.
***
Nic sensownego nie zaplanowaliśmy, postanowiliśmy, że na improwizacji się skończy. Zaszyliśmy się w sypialni, a Bojan miał wyjść, kiedy to tylko mieli oni nadejść. Ubrań nie pozbieraliśmy, bo po co?
Siedzieliśmy od dłuższej chwili w ciszy, gdy usłyszeliśmy trzaski drzwi.
- Nie powiedziałem Ci czegoś... Pasuje Ci ta koszulka - mruknął uwodzicielsko, na co zaśmiałam się w odpowiedzi. Jego dłonie złapały mnie za biodra, a śmiech wezbrał na sile. Za bardzo pracuje nad tą improwizacją...
- Bojan? - usłyszeliśmy jej głos. Starała się słodko zabrzmieć. Do porzygu. Boji mnie puścił i powoli ruszył do salonu...
- A kogóż my tu mamy? Mój przyjaciel i... dziewczyna. Chyba raczej była - dobra, czas na mnie. - Co nie, Saro? - wyszłam z sypialni i zobaczyłam to, czego się spodziewaliśmy... Oni... Razem. Piękny widok *sarkazm*...
- Wybaczcie, ale Bojan sam się domyślił - mruknęłam. - Tylko potwierdziłam jego przypuszczenia.
- Macie pół godziny, by opuścić ten dom, a Ty - skinął na Fernandez - Ciebie nie chcę znać.
- I tak nic tu po mnie - złapała dłoń Fischera i mijając nas, przeszli do garderoby. Spojrzałam na Hiszpana. Był załamany.
- Cii, będzie dobrze - szepnęłam, gładząc jego policzek.
***
Posiedziałam z nim jeszcze trochę, zastanawiając się, gdzie podzieje się teraz Julcia. Potem wróciłam do domu, gdzie czekała mnie ogromna "niespodzianka"...
- Ona ma tu z nami mieszkać?! - wydarłam się już od progu. Czy ona musi przysparzać problemów?!
- Tak. Kochamy się, jesteśmy ze sobą i chcemy razem mieszkać.
- Widziałeś, co ona zrobiła Bojanowi?! Chcesz by Ciebie potraktowała tak samo?! - syknęłam. Na to nie pozwolę do cholery no. Fernandez nie wytrzymała i wbiegła na piętro, zapewne zamykając się w pokoju piłkarza.
- Widzisz co narobiłaś?! Odszczekaj to! - warknął do mnie. Miarka się przebrała braciszku. Idę stąd.
- Nawet nie mam zamiaru! Nie chcę jej tu, a masz prawo znać moje zdanie - poleciałam na schody, do swojego pokoju.
- Nie skończyłem jeszcze!
- Ale ja tak! Dopóki ona nie zniknie, to ja tu nogi nie postawię!
- Gdzie niby pójdziesz?
- Ja wiem gdzie, Ciebie niech to nie interesuje - zamknęłam mu drzwi przed nosem. Nie mam zamiaru oglądać tego, jak niszczy mu życie. Chyba stąd wyjadę jednak... Miałam dwa dni, a już dziś jednak podjęłam decyzję... Jadę tam, tylko niech się sezon skończy. Ale na jakiś czas zamieszkam gdzie indziej. Niech się sobą cieszą, póki mogą. Na pewno już ją pociesza, w całkiem wiadomy sposób. Ale przeszkodzę im, a so.
- Cieszcie się... A zresztą nieważne, dowiesz się niebawem - otworzyłam drzwi, wpadając do środka. Całowali się. O jak słodko. - Miłego pieprzenia się!
- Nawzajem! - odkrzyknęła Julia, gdy drzwi się za mną zamknęły. Wybrałam się do Bojana. On mnie w tej chwili zrozumie.
- Oh, co się stało? - spytał, przytulając mnie do siebie na powitanie.
- Wprowadziła się do nas, dostałam ofertę od Bayernu... Wszystko się sypie...
- Chodź, uspokoisz się - wprowadził mnie do środka. - Możesz pomieszkać ze mną jak Ci nie odpowiada jej towarzystwo. Tyle że.. Wraz z końcem sezonu wyjeżdżam stąd...
- Ja też - wtrąciłam, ale chyba mnie nie usłyszał.
- A nie chcę Cię zostawić z nimi, pojedź ze mną do Barcelony. - chyba skończył, bo spojrzał na mnie, wyczekując odpowiedzi. Ciężko było mi powiedzieć 'nie', ale musiałam...
- Chciałabym, ale kluby są już ze sobą dogadane... - westchnęła
- Obiecasz mi, że nie zerwiemy kontaktów?
- Obiecuję, choćby nie wiem co. - znów się w niego wtuliłam.
30.06.2014
Końcówkę sezonu mieszkałam u Krkicia. Viktor nie odzywał się do mnie i
do Bojana, my do niego i Julci też nie, błędne koło. W domu zjawiłam
się raz - akurat, kiedy ich nie było - i zabrałam wszystkie swoje
rzeczy.
*retrospekcja*
Gdy mieliśmy trochę wolnego, polecieliśmy do Monachium,
rozejrzeć się za jakimś mieszkaniem. Powitała nas trochę deszczowa
pogoda, ale miasto miało swój urok. - Może jednak Monachium wybierzesz? - spytałam, gdy wraz z agentem nieruchomości poszukiwaliśmy mieszkań koło Saebener Strasse, ośrodka treningowego i boiska dla kobiecej drużyny.
- Zobaczymy, jak to będzie w Barcelonie. Jak mi się uda to, zostanę, a jak nie, to spróbujemy dogadać się tutaj - uśmiechnęłam się na samą myśl o tym.
- To może to? - głos mężczyzny ściągnął nas na ziemię. - Trzy pokoje, dwie łazienki, do ośrodka tylko pięć minut... - spojrzałam pytająco na Krkicia, chciałam poznać jego opinię.
- Mi się patrzy, a Tobie?
- Jak najbardziej. Jakie są koszty najmu?
- Około 600 Euro miesięcznie.
- Możemy pojechać je zobaczyć?
- Oczywiście - podnieśliśmy się z miejsca i ruszyliśmy do wyjścia.
Mieszkanie było urządzone bardzo nowocześnie, ale przytulnie. Od razu mi się spodobało i było widać, że Bojanowi też. Tylko szkoda, że ta Barcelona...
- I jak, podoba się?
- Jest cudne.
- Czyli podpisujemy umowę?
- Jak najbardziej - przytaknęliśmy.
- W takim razie zapraszam do biura.
*koniec retrospekcji*
ten sam dzień
- Jedziesz do nich? - spytał, gdy zbierałam się do wyjścia.- Udam, że czegoś zapomniałam, ciekawe, czy w ogóle wiedzą...
- Pojechać z Tobą? Dopiero jutro wylatuję.
- Jak chcesz... - jak na zawołanie ruszył po kluczyki. Wyszliśmy z domu, trzymając się za ręce. Wyglądaliśmy jak para, ale czy nią byliśmy...? Wszystko wskazywało, że tak: czułości, namiętne chwile, ale... Ale traktuję go jak przyjaciela... A od kiedy to przyjaciele w taki sposób okazują sobie uczucia?
- Dawno tu nie byłem. - mruknął z przekąsem, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Ja też nie.
- Mam pójść z Tobą?
- Lepiej nie denerwować ich przed samym wyjazdem... Poza tym, sam na całą noc zostaniesz, lepiej nie ryzykować - uśmiechnęłam się blado, a on poklepał mnie po dłoni.
- To leć, poczekam.
Wysiadłam z pojazdu i ruszyłam do domu. Przekręciłam klucz w zamku i pchnęłam drzwi. Jak tu dawno nie byłam, eh... Nic się nie zmieniło, nie mieszała się w wystrój wnętrza. Na szczęście.
Ciekawe, czy ktoś usłyszał, że weszłam.. Ruszyłam do salonu i tam ich zastałam. Siedzieli na kanapie, opatuleni kocem i wtuleni w siebie przeglądali coś w laptopie.
- Puk puk - mruknęłam z ironią. Momentalnie podnieśli głowy. - Nie przeszkadzajcie sobie, wpadłam tylko na chwilę, po kilka drobiazgów. - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę pokoju. Gdzieś w połowie drogi poczułam, jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek. Viktor. W dodatku smutny...
- Powodzenia w Bayernie - szepnął, przytulając mnie do siebie. - Przepraszam, że byłem taki, jaki byłem. Ale kocham ją. Ciebie też, moją małą siostrzyczkę.
- Nie taką małą - wtrąciłam, odwzajemniając uścisk. - Też Cię przepraszam. Ale mogłeś mi powiedzieć.
- Spróbowałabyś mi ją wybić z głowy.
- Raczej tak, ale pewnie byś nie zaprzestał.
- No nie - zaśmiał się. - Weź to, co miałaś wziąć i chodź na dół. Julia chce Ci coś powiedzieć.
- Muszę? - jęknęłam, a on pokiwał głową na zatwierdzenie. Westchnęłam ciężko, wchodząc do pokoju.
To po co ja tu...? Rozejrzałam się wkoło, by przypomnieć sobie powód wizyty, prócz przeszkodzenia im w ich czynnościach. Podeszłam do łóżka i schyliłam się do szafki nocnej. Wyciągnęłam z niego album ze zdjęciami.
- Masz swój? - spytałam, a on przytaknął.
- Wszystko? - moje milczenie wziął chyba za potwierdzenie. - To idziemy.
Schodziłam takim tempem, jak na skazanie. A w dodatku na dole stała ona. Lekko się uśmiechała w moją stronę. Boże...
- Saro - zaczęła, gdy w końcu zeszliśmy. Jak ja nienawidzę tej wersji swojego imienia. Mogę ją zabić? - Wiem, że myślisz o mnie jak o najgorszym człowieku, ale musisz zrozumieć, że jestem z Twoim bratem. Bojana tez kocham, ale wybrałam Viktora - tak jasne,pomyślałam z przekąsem - i to z nim chcę ułożyć swoje życie. - spojrzała na niego, a ten ją objął w pasie. Zaraz chyba rzygnę od tych amorów.
- Życzymy Ci powodzenia w Bayernie. Samych sukcesów - powiedzieli razem.
Zatkało mnie po całości. Skąd oni tyle wiedzieli?! I to wyznanie z jej strony... Niech nie myśli, że je kupię, ale mimo to wow. Poczułam jak zamykają mnie w swoim uścisku.
- Będziemy Cię odwiedzać. Postaramy się jak najczęściej - to mnie pocieszyli... - Pewnie zaraz masz wylot - westchnął Fischer, wypuszczając mnie z uścisku.
- Pamiętaj, by wysłać nam adres swojego domu, czy tam mieszkania. - dodała Julia, nie przestając się uśmiechać. Zaraz chyba wymarzę jej ten uśmiech z tej gęby.
- Dobrze, dobrze. Będę się zbierać... Do zobaczenia. - skończyłam z zawahaniem i błyskawicznie opuściłam dom.
Oni... Oni na serio się kochają. Ta miłość, którą dało się wyczuć w środku. Wow. Szczerze, to nawet nie wiem, jak znalazłam się w środku auta Krkicia.
- I jak? - spytał, ale widząc moją tępą minę, chyba zrozumiał. - Są szczęśliwi...
- Chyba tak... - wykrztusiłam. - Ciekawe, skąd wiedzieli, że wyjeżdżam...
- Nie wiem - przytulił mnie do siebie. - Jedźmy już, trzeba resztę dopakować.
_________________________
Przebrnęliśmy! <3 To chyba jeden z moich najdłuższych rozdziałów :v Nie przyzwyczajajcie się do nich xd
Wreszcie zaraz Monachium :')
Idę teraz z niecierpliwością wyczekiwać na osiemnastą, awh :') <3
Rozdział świetny i super, że długi ;3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na Monachium ❤
+ Uwielbiam to zdjęcie Bojana które dodałaś na koniec :D
Świetny rozdział, cieszę się, że Julia i Viktor są szczęśliwi, ciekawe co będzie się działo, gdy Sara wyjedzie do Monachium, już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze losy!
Pozdrawiam! ;*
CUUUUUUUDO!! <3333
OdpowiedzUsuńWielbię tego bloga :D
Domi pożycz trochę swojego talentu proszę ;* :D
Czekam z niecierpliwością na kolejny
Buziaki ;*
ej mendo, nie wiem co mam napisać, bo mnie zatyka, hahahaah
OdpowiedzUsuńale serio, nie wykrztuszę nic z siebie oprócz OKURWAJAKZAJEBIŚCIE
tak więc, czekam na następny. <3
Świetnie że Viktor i Julia są w końcu razem szczęśliwi! <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnych losów bohaterów <3
I Holger dzisiaj zagrał *o* Ah! Jaki wspaniały dzień ;)
Czekam na kolejny rozdział ;>
awww Viktor i Juliaaaa <3
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że w Monachium się będzie działo, i to duuuużo!
rozdział genialny, świetna długość <3
czekam z niecierpliwością na następny :*
aww zacieszam ze szczęścia Julii i Viktora *.*
OdpowiedzUsuńciekawe co będzie się działo w Monachium, nie mogę się doczekać :o
czekam na następny <3