Westchnęłam ciężko. W sumie mnie także to dziwiło. Nieprzespana noc dawała się we znaki i to bardzo. W dodatku myśl o Lucićiu i rozmowie z nim mnie dobijała.
Weszłyśmy na chwilę do mnie. Odłożyłam swoją torbę, jej tak samo, wzięłam kluczyki i opuściłyśmy dom.
- Ja prowadzę - odezwała się, stając przed drzwiczkami od kierownicy. - Tylko powiedz, gdzie mieszka.
- Drugi koniec miasta, Warschau Strasse - bez protestu obeszłam auto, usiadłam na miejscu pasażera i skuliłam się na nim.
- Nie martw się Mała. Wszystko będzie dobrze.
- Już to widzę - bąknęłam, zerkając na widoki za szybą. Wszystko miało wyglądać inaczej... Gdyby nie Bojan... Jego wizyta w Monachium... Gdyby nie to, że tak długo się wstrzymywałam...
- To wszystko jego wina - jęknęłam. - Wina Krkicia i tej jego pieprzonej wizyty.
Piłkarka pokiwała smutno głową, jadąc przez miasto.
Po godzinie jazdy, łamanej na staniu w korkach zajechaliśmy pod dom piłkarza. Na moim stałym miejscu stało tamto auto...
- Ona tam jest... - szepnęłam.
- To pora ją wykopać - próbowała mnie dopingować. Wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do wejścia. Przed zapukaniem do drzwi wstrzymała mnie wizja tego, co oni tam mogą robić...
- Widzę, że takie rzeczy zostawiasz mi - westchnęła, pukając za mnie. Spojrzałam na nią zlękniona. Co ona wyprawia?!
Usłyszałam zgrzyt klucza przekręcanego w zamku, a potem świst powietrza i skrzypienie zawiasów. Przed oczami stanęła mi brunetka, mojego wzrostu, na oko starsza o dwa lata. Patrzyła na mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy, czekając aż się odezwę.
- J-jest Ivan? - spytałam cicho.
- Z tego co wiem, to nie ma najmniejszego zamiaru z Tobą rozmawiać.
- Ze mną także? - do konfrontacji dołączyła się Niemka.
- Też. Żegnam - zamknęła nam drzwi przed nosem.
Stałam jak słup soli i wpatrywałam się tępo przed siebie. W głowie rozbrzmiewały mi jej słowa. Nie wybaczy mi tego, muszę się z tym pogodzić...
Simić mocno mnie przytuliła i zaprowadziła z powrotem do samochodu. Postawa tej dziewczyny, chłód bijący od niej... Kogo on sobie wybrał?
***
Siedziałam i oglądałam jakiś talk show, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Dziwne, bo raczej nikogo się nie spodziewałam. Otworzyłam drzwi, a przede mną zagościł... Mój brat ze swoją dziewczyną.
- C-co Wy tu robicie?
- Zamiast "Co za niespodzianka!" to wali "co Wy tu robicie?" - Viktor pokręcił głową.
- Oj Vik... Nie ma dziewczyna humoru jak widzisz - Julia przytuliła mnie na powitanie.
- Co Was do mnie sprowadza? - spytałam w miarę normalnym tonem.
- Jak to co? Wpadłem zobaczyć, jak się wiedzie mojej małej siostrzyczce. Zresztą... Tęskniłem, a jak byłaś w Amsterdamie, to nie umiałaś zawitać do brata.
- Ups... Wydało się - mruknęłam, zapraszając gości do środka. Wiedziałam, co robić, biorąc większy dom.
- Ale spokojnie, wybaczamy Ci - dodała panna Sanchez. - Vik, kaleko moja - zaśmiała się na widok swojego chłopaka, ściągającego buty kulami. Pokręciłam głową.
- Zostaw te buty w spokoju i siadaj z dupskiem w salonie. Chcecie coś do picia? - ruszyłam do kuchni.
- Cokolwiek, prawda?
- Te, Fischer, alkoholu u mnie nie zasmakujesz! - odparłam, sięgając do lodówki po sok jabłkowy, mój ulubiony. Wzięłam jeszcze szklanki dla nas i wróciłam do salonu. Słodyczami się nie przejmowałam, od czasu mojego ostatniego spotkania z Luciciem mam coś słodkiego na stole.
Para siedziała na kanapie i cicho rozmawiała między sobą. Postawiłam naczynia na stoliku i nalałam do nich napoju. Wtedy to skapnęli się, że ja też tu jestem. Spojrzeli na mnie ciut przestraszeni.
- Ejejej, stało się coś? - uniosłam brew ku górze.
- No wiesz... Musimy Ci coś powiedzieć - Duńczyk głośno odetchnął, a ja cierpliwie czekałam na to, co mają mi do zakomunikowania. Ale po ich minach chyba wiedziałam już, co chcą mi powiedzieć..
- Będę ciocią, prawda? - zatwierdzili mi nieśmiało. - Jakiej reakcji się spodziewacie?
- Że zaczniesz krzyczeć - wywróciłam oczami.
- Ze szczęścia? - ich miny diametralnie się zmieniły.
- Ten wyjazd tu całkowicie Cię odmienił... - mój brat nie mógł uwierzyć własnym oczom i uszom. Przy ostatniej "poważnej" rozmowie to krzyczałam i... Uciekłam. A dziś? Wyminęłam stolik i niemal rzuciłam się na nich, by ich wyściskać. - Chyba to gdzieś zapiszę, bo aż nie wierzę.
- A rodzice wiedzą?
- I Wasi i moi. Ciebie zostawiliśmy na deser, bo wiesz... - urwała, przypominając sobie to samo co ja.
- Zdążyłam się zmienić... Teraz bardziej go przypominam - kiwnęłam na Gorridsena.
- Ba, ma się te zdolności do zmieniania ludzi.
- Vik, nie słódź sobie za bardzo, bo cukrzycy dostaniesz.
Chwilę podusiłam ich i powróciłam na swoje miejsce.
- Jak Ci się powodzi w Monachium, hm?
Ciut się zasępiłam, głęboko oddychając. Co im powiedzieć?
- Ehm... Jest dobrze... - starałam się sama sobie uwierzyć. Julia spojrzała znacząco na Viktora, a ten zaczął się podnosić z kanapy.
- Gdzie łazienka?
- Jak wyjdziesz z salonu, to drzwi na lewo.
- Dzięki mała - ruszył swoim tempem do pomieszczenia, które obrał za cel. Hiszpanka poklepała wolne miejsce obok siebie, bym je zajęła.
- Sarcia, co jest? - spytała, gdy usiałam.
- Pamiętasz Ivana? W Barcelonie chwilę się widzieliście z nim.
- On to Twój chłopak, prawda? - zasępiłam się. - O niego chodzi?
- Po części - na chwilę przerwałam. - Bojan znów tu zawitał. Nim się zezłościsz, posłuchaj. W sumie to najlepiej się nie denerwuj, dziecku szkodzisz.
Zaczęłam swoją opowieść o dniu, który się nie zapowiadał takim zakończeniem. Dziewczyna uważnie mnie słuchała, co było dziwne, bo nigdy z nią tak nie rozmawiałam... Gdy skończyłam mówić, bez słowa przytuliła mnie do siebie.
- Mała - zaczęła, przerywając ciszę - musisz dać mu czas. Na jego miejscu też bym zareagowała, widząc tak Bojana.. Daj mu czas na przemyślenie. I niech najpierw wróci do gry.
- A ta dziewczyna? - szepnęłam, lekko unosząc głowę.
- Od kiedy Ty się nią przejmujesz?
- Od kiedy nie mogłam nawet do niego wejść.
- Spokojnie, jeszcze się wszystko ułoży.
***
- Patrzcie, kto to zawitał! - usłyszałam męski głos, a potem śmiech Viktora. - Czyli co, jednak Bayern? W ogóle to hej! - w naszą stronę kierował się Pierre Hojbjerg.
- Cześć, cześć! Jasne, wpadłem się rozejrzeć, gdzie przyjdzie mi grać... Przeciwko Wam jak trafimy na siebie w Lidze Mistrzów! - uścisnęli sobie dłonie. Panna Sanchez wywróciła oczami, a ja westchnęłam. Pierre spojrzał na mnie i chwilę się wpatrywał.
- Nie mów mi, że to Twoja rodzina, Sara no... - podszedł do mnie i przytulił. - Postaraj się braciszka przeciągnąć na naszą stronę - mruknął, bym tylko ja usłyszała.
- Haha, obiecuję.
- Nie macie przypadkiem treningu? - zerknęłam w tył, na nasze boisko. Umm... Dziewczyny się zbierały...
- A poradzicie sobie w tym wielkim ośrodku treningowym?
- Ja? Mam się zgubić? Chyba sobie ze mnie teraz kpisz.
- Fischer, nie zachwalasz się za bardzo? - Hiszpanka i Duńczyk się zaśmiali.
- Leć, spokojnie. Nie zgubimy się.
Pospiesznym krokiem ruszyłam do szatni, by zdążyć przed trenerem.
Wczorajsza rozmowa jakby podniosła mnie na duchu. Nie zachowywałam już jak robot, przynajmniej tak czułam. A jak było? Zobaczę przy innych ludziach...
__________________
#typowaDominika - nie mogę nie dodać któregoś ze swoich ulubieńców do bloga, he hehehe. Nawet jeśli blog nie jest on o nim xd Tym razem nie Holger, tylko Maleństwo moje :v
Skorzystałam z okazji i wykorzystałam kiedyś czytany artykuł, w którym to Pierre namawiał Viktora na Bayern, aww *w* Ale to nie dziś o tym xd
Opinie wyrażajcie w polu wyznaczonym tam niżej:)
Do zobaczenia za dwa tygodnie! :)
O mamo jak ja to kocham *-* <3333
OdpowiedzUsuńTrochę smuto, bo Ivi nie chce pogadać z Sarcią, ale mam nadzieję, że to się szybko zmieni i będzie cudownie, pięknie i mrrr ♥
Dzidziuś w drodze aww <3333
Czekam z niecierpliwością na kolejny
buuuziole :**** ♥
dobra, przeżyłam ten rozdział! Bałam się, że znów się poryczę, ale było ok.
OdpowiedzUsuńFaceci to świnieeeeeeeeeeeeeeee, on ma ją kochać, kauhsiuasdhasdaidbiwubd
czekam na kolejny :* / Vika
Ivan pizda, od początku mówiłam, że Bojanek lepszy xd❤
OdpowiedzUsuńEh czo ten Ivan?! :l Oni muszą ze sobą pogadać! ;)
OdpowiedzUsuńAh <3 I ta dzidzia będzie ^^ Ja kcem już! :D
Rozdział genialny! ;3 Czekam na kolejny ;) Uwielbiam *o* Zapraszam też do siebie na coś nowego, ale zaproszę na asku ^^ Hyhy ;3
Świetny blog :) Zapraszam do siebie http://opowiadanie-neymar-marika.blogspot.com/ :) Liczę na twoją szczerą opinię :) Tym czasem czekam na kolejny rozdział i życzę ci weny ♥
OdpowiedzUsuńIvan, serio? Ja ci tu kibicuje a ty takie numery odstawiasz! Zepnij cztery litery i z nią pogadaj, bo jak nie to autorka będzie miała ze mną do czynienia :))))
OdpowiedzUsuńNie no, tak serio to trochę szkoda, że on odpuszcza ;/ Może zmieni zdanie, oby!
Czekam na nexta, w którym Ivi ma z nią pogadać, ok
Weny, Domczi ♥♥