"Spotkamy się dziś?" - tak brzmiała treść SMS'a wysyłana do niego kilkanaście minut po siódmej. W międzyczasie dokończyłam pić piątą kawę tej nocy.
- Hej imprezowiczki - rzuciłam poduszką w dziewczyny. Te z ciężkimi jękami otworzyły oczy.
- To, że z nim wyszłaś nie znaczy, że masz nam zabronić spać.
- Za jakieś dziesięć minut mamy śniadanie, a potem pędzimy na trening kochane. Też dla mnie była to nieprzespana noc, ale jak widzicie, jeszcze się trzymam.
- Bardzo buszowałaś z Luciciem? - spytała Julia, przeciągle ziewając.
- Chyba Cię coś walnęło zeszłej nocy.
- No wiesz, ale to nie ja się z nim całowałam w klubie.
- Czy to, że się "całowaliśmy" - pokazałam cudzysłów - musi od razu znaczyć, że skończyliśmy w łóżku?
- Przyzwyczaj się do jej toku myślenia - rzuciła Lena, podnosząc się z łóżka. Poszła do łazienki, a po chwili usłyszałyśmy jej krzyk - JAK JA WYGLĄDAM?!
- Jakbyś spała trzy godziny!
- JA NIGDZIE NIE WYCHODZĘ! Tam jest za dużo hiszpańskich ciach, jeszcze mnie któryś zobaczy i co?!
- Stwierdzą, że ostro balowałaś.
- Fischer, nie zaczynaj ze mnąc.
- Lotzen, ubieraj się, a nie. Na drugi raz będziesz wiedzieć, kiedy kończyć - moich uszu doszedł sygnał, oznaczający nadejście nowego SMSa. Od Bojana.
"Do południa mnie nie będzie, ale wieczorem jestem Twój"
Twój... Jak to brzmi...
- Eeee, Julia, ona znowu z nim zaczyna! - jęknęła Niemka, zaglądając mi przez ramię.
- Ciebie nie nauczyli, że nie czyta się cudzych wiadomości?
- Robimy to dla Twojego dobra, zrozum to wreszcie.
- Ale... - w mojej głowie znów rozbrzmiały się słowa Ivana. - I tak to nie jest na długo. Był przy mnie, kiedy go potrzebowałam, jestem przy nim, kiedy on mnie też potrzebuje...
- Albo kiedy nie ma kogo przelecieć - dodała Simic.
- Julia - syknęłam. - Przestań. Ty i Ivan mieszacie mi w głowie z tym.
- O, a tego nie grali! - z łazienki wyłoniła się Lena. - Jak zaczęłaś, to dokończ.
- Widziałyście, że wyszedł z klubu? - spytałam po chwili ciążącej ciszy. Zatwierdziły mi. - Pobiegłam za nim, spytałam co się stało, a on, że nie powinnam tu być i spędzać czasu w nieodpowiednim towarzystwie...
- Krkic'ia miał na myśli? - wtrąciła brunetka.
- Tak.
- I dobrze Ci powiedział! - krzyknęła Julia.
- Czemu wszyscy jesteście po jego stronie! - fuknęłam, wychodząc z pokoju.
Zbiegłam na dół, gdzie czekała mnie jeszcze większa niespodzianka... Na parterze stał Bojan. Ale nie to mnie zdziwiło. Zareagowałam tak na pewną brunetkę, na której talii spoczywały jego ręce... Najlepsze w tym było to, że nie przytulał jej tak zwyczajnie... O nie. Tego za wiele. Czyli... Czyli mieli rację... Nie pozostawię tak tego! Sukinsyn pożałuje!
- A co to kurwa ma być?! - ryknęłam, dobiegając do nich. Przezornie odsunął się od dziewczyny. Zamachnęłam ręką i z całej siły przyłożyłam mu w policzek. - Piszesz mi takie słówka a z drugą na boku?! Co ja byłam?! Zabawką? Bo co, bo Viktor jest z Julią?!
- Sara... - jęknął, trzymając się za zaczerwieniony policzek. - Nawet jeśli, to co?
- Jak mogłeś to zrobić... Nienawidzę Cię, słyszysz?! NIENAWIDZĘ! - odwróciłam się i pobiegłam jak najdalej stamtąd, wstrzymując się przed płaczem. Po drodze minęłam Julię. Chyba zadowoliło ją to, co widziałam. Jednak, gdy zobaczyła mnie w takim stanie, to od razu zrzedła jej mina. Minęłam ją obojętnie, kierując się na schody. Chciałam być sama, walić na śniadanie, na trening po nim. Jebać wszystko.
Potraktował mnie jak zabawkę. Chciał chyba, bym poczuła, jak się czuł po tym, jak stracił Julię... Po co było mi to do świadomości? Chociaż może nie mi... Chciał się odegrać na moim bracie? Niby jak? Skoro przecież nie wiedział o tym...
Wbiegłam na trzecie piętro. Dalej nie miałam już siły. Oparłam się o ścianę, po chwili się po niej osuwając. Ukryłam twarz w dłoniach i rozpłakałam się z bezsilności.
Nienawidzę go, siebie i tego że go kocham. Dużo czasu potrzebowałam, by zrozumieć to, że go kocham... Nie chcę tyle czasu tracić, by go zapomnieć. Nie chcę tego bólu, smutku z powodu jego braku... Chcę nic do niego czuć. Chcę by był mi obojętny, tak samo jak te 7 bilionów ludzi.
Użalałam się tak nad sobą, dopóki nie poczułam, że ktoś mnie dotyka.
- Idź stąd. Kimkolwiek jesteś - jęknęłam, nie podnosząc głowy.
- Mała, nie użalaj się tak. Mówiłem Ci, byś na niego uważała - wiedziałam już, kto to był. Prorok jeden.
- Jak masz tak biadolić, to idź stąd, na serio - spojrzałam na niego przez łzy. Nie był radosny, jak zawsze. Jego twarz zdobił grymas smutku...
- Nie chciałem byś się o niej dowiedziała. Dlatego Cię próbowałem przestrzec - przejechał dłonią po moim policzku, ścierając łzy, które po nim spływały.
- Nie mogłeś od razu powiedzieć? Inaczej by to wszystko wyglądało... Może by ta cholerna miłość do niego mi przeszła... - westchnęłam, przecierając oczy. Nie chciałam beczeć, szczególnie przy kimś. - Dlaczego nie poszedłeś na śniadanie?
- Wolałem sprawdzić, co z Tobą. Julia mi powiedziała, co się stało... Trochę się przeraziłem...
- Spokojnie, nic mi nie jest - przerwałam mu.
- Coś wątpię. Powinnaś dziś chyba odpuścić trening. Chociaż ten rano.
- Nie, nie mogę. Dopiero tu przeszłam, a mam już brać wolne? Co to, to nie! - starałam się zachowywać spokojnie.
Ostrożnie wstałam, Lucić gotowy był mi pomóc, w razie co. Na szczęście nic takiego się nie stało.
Zeszłam piętro niżej, licząc, że jakimś magicznym cudem drzwi od pokoju są otwarte. Uf, są. A to ze względu na to, że siedziała tam Lotzen. Spojrzała na mnie, potem na towarzyszącego mi chłopaka i skinęła głową, opuszczając pokój.
- Za 10 minut zejdźcie na dół, wyjeżdżamy - zwróciła się do niego, a ten przytaknął. Przeszłam do łazienki i odkręciłam kurek od kranu. Nabrałam wody w dłonie i obmyłam nią twarz. Przetarłam ją ręcznikiem i zerknęłam na lustro. Chyba teraz przyda się podkład. Trzeba ukryć ślady słabości. Sięgnęłam po swoją kosmetyczkę i zajęłam się nakładaniem kosmetyku. Gdy skończyłam, znów spojrzałam w zwierciadło. Od razu lepiej. No może prócz tego, że nadal mam zaczerwienione oczy. Ale one przejdą. Odłożyłam używane rzeczy na miejsce i wróciłam do pokoju. Ivan siedział na łóżku i bawił się rączką od torby. Gdy mnie zobaczył, od razu wstał i do mnie podszedł.
- Lepiej? - spytał, delikatnie mnie przytulając.
- Powierzchniowo tak, lecz w środku.. Lepiej nie gadać - wtuliłam się w niego. Staliśmy chwilę w ciszy. - Dziękuję - szepnęłam, zadzierając głowę. W porównaniu do niego jestem strasznie niska.
- Nie masz za co.
__________________
Em, to tak. Żegnamy się z Bojanem, ale... Ale to nie koniec jego roli ;) Ten no... Jeszcze namiesza troszkę :3 Troszkę bardzo.
Troskliwy Ivi, jejciu, awwwww <3
![]() |
MARC NOMINOWAŁ BOJANA! ihbfkdvkbr <3 *niecierpliwie czekamy* |
O matko, Domi-jaka dramaturgia :o Początek cudowny, ale ta brunetka ;] O zabiłabym ją, przysięgam. Biedna Sara :'( A Julia? Też wcale nie jest lepsza, ale ok. Ech :( Super rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzemu Bojan to ten zły ? :(
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :);*
Co do nominowania, Bartra nominował Thiago ❤ wiec czekam podwójne ❤ hihihihi :D
Ktoś tu mówił, że za poprzedni rozdział będą wieszane psy... co to ma być? Co ten Bojan wyprawia najlepszego? A Sarka zamiast użalać się, powinna wytargać tę siksę za włosy, histeria nic nie daje, trzeba działać... Tak całkiem na poważnie, koniec związku w tak nieładny sposób?
OdpowiedzUsuńIvan przy pocieszaniu był akurat zbędny;p
Grr Bojan niech mi się lepiej na oczy nie pokazuje bo będzie z nim źle ;x
OdpowiedzUsuńBiedna Sarcia ;c Dobrze, że Ivan jest przy niej..
Takie to cudowne *-*
Kocham tego bloga, kocham twoje opowiadania, kocham każde słowo, które tutaj piszesz no :D <3
Czekam z niecierpliwością na kolejny
Buziaki ;*
Bojan -,-
OdpowiedzUsuńW tym blogu go nie lubię XD
Rozdział świetny jak zawsze i czekam na nexta <3
Heh, wiedziałam, że Bojan nie jest święty xdd
OdpowiedzUsuńOd początku coś czułam, że jest coś z nim nie tak...
a teraz czuję, że na tym nie poprzestanie :v
Fajny rozdział, bardzo wciągający i już nie mogę doczekać się kolejnego :D
ehh, czo ten Bojan? ;_; boję się, że wymyśli coś jeszcze gorszego...
OdpowiedzUsuńale za to Ivan, awwww <3 dobrze, że Sara ma kogoś takiego :)
pozdrawiam i czekam na nexta <3
kur, Bojan cipo grochowa, O EM DŻI, JA GO KOCHAŁAM XD
OdpowiedzUsuńjuż go nie lubię... żarcik. :v
Sara to fajna, jednego straci, a tu kolejny czyha za rogiem. XD i jak tu żyć
czekam na kolejny <3
Cholera, Bojan teraz to już przegiąłeś! Ja Ciebie uwielbiałam, a ty gówniarzu latasz za innymi :C Nie ładnie tak! Sarciu daj mu w mordkę bo zasłużył :C
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!
Pozdrawiam! ;*
#teamIvan hahahahaha:)
OdpowiedzUsuńnie lubię Bojana w tym blogu od samego początku, więc... :D mam nadzieję, że już nie wymyśli niczego gorszego
czekam na nowy