piątek, 5 września 2014

Jedenaście

Nadal do mnie nie dotarło, co się wydarzyło przed pokojem. To za trudne do ogarnięcia. Rano facet, którego kochałam, pokazał mi swoje prawdziwe intencje, a już popołudniem całowałam się z drugim. Obrotna jestem, co nie?
Ale... Nie jestem z nikim i na razie nie mam zamiaru być! Owszem, podobało mi się to, co zrobił, ale nie... Prawie nic o nim nie wiem, nie mam zamiaru robić powtórki z wrażeń, jakie to były w Amsterdamie. Co to, to nie.
Po popołudniowym treningu i powrocie do hotelu nie chciałam spędzać z nikim czasu, nawet ze swoim bratem. Zaszyłam się na ostatnim piętrze hotelu i planowałam w spokoju spędzić wieczór, ale jak to zawsze bywa, ktoś się musi znaleźć...
- Hej, hej! A Ciebie to gdzie wywiało, co? - spytał Lucas, podchodząc do mnie. A miało być tak pięknie... - Mieliśmy pograć, zebraliśmy się większą ekipą, a Ciebie nie ma.
- Nie mam chęci na siedzenie w towarzystwie.
- Ze mną jakoś siedzisz.
- Bo się przyczłapałeś do mnie - mruknęłam obojętnie, na co on się zaśmiał. No cholera... Momentalnie wstałam z miejsca i zbiegłam po schodach. Na pożegnanie usłyszałam od niego:
- Ja jeszcze nie skończyłem...
Przepraszam, ale... O CO MU CHODZI?! Ma dziewczynę, to po co jeszcze się do mnie przystawia?!
Zatrzymałam się przed pokojem numer 34, zajmowanym przez chłopaków z rezerw. Oby był tam Ivan - pomyślałam, pukając do drzwi. Usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczy, a po chwili stanęła przede mną wysoka postać.
- Mogę wejść? - spytałam, a ten skinął głową na zatwierdzenie. Nieśmiało weszłam do środka. Nikogo, oczywiście prócz niego, nie było w pokoju. Zamknął drzwi, chyba na klucz.
- Nie bawisz się z resztą?
- Nie, nie mam dziś ochoty. A Ty?
- Mam tak samo - lekko się uśmiechnął, siadając na łóżku. Zajęłam miejsce obok niego. - To co na dziś planujesz?
- Nie wiem... Chociaż... Możemy tu posiedzieć, prawda?
- Jasne. A co chcesz porobić?
- A możemy po prostu pogadać? - zaproponowałam.
- Śmiało, pytaj o co chcesz.
- Dlaczego pobiłeś Bojana? - jego mina wyrażała niezadowolenie, że od tego zaczęłam.
- Musimy od tego zaczynać?
- Nie musimy, ale oczekuję, że mi na to odpowiesz.
- Odpowiem, słowo harcerza - zapewnił mnie - ale nie teraz.
Westchnęłam cicho i zadałam kolejne pytanie, tym razem nic nie związane z wydarzeniami ostatnich godzin. Na nie odpowiadał bardziej ochoczo, ale mimo to wyczułam, że za bardzo nie lubi o sobie mówić. Co za paradoks.
Gdy streścił mi, jak to się grało w SV Ried, do którego trafił na zasadzie wypożyczenia z St. Florian, miał chyba wreszcie zamiar mi odpowiedzieć na nurtujące mnie pytanie.
- No bo... Po tym, jak zobaczyłem Ciebie i Krkicia... Razem... Wtedy, tam na dole... Nie byłem pewny, co się ze mną działo, czułem niewysłowiony szał. Nie wiem, co się ze mną działo... Ale... Wiedziałem, że muszę coś z tym zrobić. Potem Julia trochę powiedziała o historii Twojego brata... - nie powiem, że nie wkurzyłam się na Niemkę. Miała nikomu nie mówić! - I jej teoria wydała mi się całkiem prawdopodobna. Potem zobaczyłem ich razem. A ta impreza... Zastanawiałem się, jak Ci powiedzieć o tym, co widziałem. Gdy mieliśmy wykonać tego shota... - uśmiechnął się lekko. - Z jednej strony nie mogłem się go doczekać, a z drugiej myślałem ile razy to on Cię całował. Prawie oszalałem od tych myśli... Dlatego wyszedłem z klubu. Nie spodziewałem się, że za mną pobiegniesz... Mimo tego, co Ci powiedziałem, to nie wzięłaś moich słów na poważnie, prawda? - ze smutkiem spojrzał na mnie. Zatwierdziłam. - A dziś... Po tym, jak ich zobaczyłaś... Po tym, jak widziałem Twoje łzy... Nie mogłem tego nie zrobić. Musiał ponieść karę - pogładził się po poranionych kostkach na dłoniach. - Twój brat też chciał mu przywalić?
- Tak. I on i jego dziewczyna.
- Wykonałem za nich tę robotę - na jego twarzy znów zagościł uśmiech, gdy nieśmiało dotknęłam jego dłoni. Ostrożnie przejechałam po zaczerwienionych miejscach.
- Nadal do końca mi nie odpowiedziałeś... - szepnęłam.
- Nie ma na to dobrego wytłumaczenia - odparł pospiesznie. - Nie chcę o tym rozmawiać... Jednak mam nadzieję, że na zawsze da Ci spokój.
- Oby - podniosłam kąciki ust w bladym uśmiechu.
- Może teraz ja Cię popytam? - zmienił temat, na co z chęcią przystałam.
Pytał mnie o to, co lubię, a czego nie, o to, czym się interesuję poza sportem... O wszystko. Tak się zagadaliśmy, że nie zauważyliśmy, że nadszedł środek nocy.
- Ciekawe, jak tam imprezowicze... - mruknęłam, a Lucić cicho się zaśmiał. - W ogóle to wypadało by się przespać - ostrożnie się przeciągnęłam, nie chcąc go uderzyć przez przypadek.
- A która jest?
- Za dziesięć trzecia.
- Ale mnie zagadałaś! - zmierzwił mi włosy. - Bo się poskarżę braciszkowi.
- Teraz lepiej daj mu spokój - pewnie robią bóg wie co, pomyślałam. - Idziemy spać i nie pyskuj - pogroziłam mu dla zabawy palcem. Miałam się podnieść i przejść na drugie łóżko, ale powstrzymał mnie, chwytając mnie w pasie.
- O nie, młoda damo. Pozostajesz tutaj, w tym miejscu i ani mi się waż ruszać! Bo inaczej porozmawiamy sobie - zagroził, szczerząc się jak głupi.
- A co mi zrobisz, co?
- A to - warknął radośnie i zaczął mnie łaskotać. Toż to cios poniżej pasa! Złapałam go za nadgarstki z próbą odsunięcia ich ode mnie, ale tan był na tyle silny, że mi na to nie pozwolił.
- Przestań! - wysapałam między kolejnymi salwami śmiechu. - Proooszę!
- Nie, dopóki nie zagwarantujesz mi, że tu zostaniesz.
- Nigdzie się stąd nie wybieram - zapewniłam. Momentalnie przestał mnie łaskotać
- Ale ja mówiłem o tej przestrzeni - wskazał na łóżko, na którym aktualnie leżeliśmy.
- Chyba żartujesz.
- Ja nie wyglądam na kogoś, kto żartuje - rzekł poważnie. - Nic Ci przy mnie nie grozi, nie zrobię Ci niczego złego - spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich tylko.. troskę. - Zaufaj mi - przytulił mnie do siebie. Ułożyłam głowę na jego ramieniu i w ciszy wpatrywaliśmy się w siebie, dopóki moje powieki nie zaczęły coraz ciężej się podnosić. - Śpij - szepnął, nim przeniosłam się do krainy snu.
Obudziłam się z głową na plecach piłkarza, który dalej spał, cichutko chrapiąc. Ostrożnie się podniosłam, nie chcąc go zbudził. Sięgnęłam po telefon, chcąc sprawdzić, która godzina. 8:15. Za piętnaście minut śniadanie. O kurczę.
- Ivan... - kucnęłam przed nim, lekko szturając go w ramię. Nic, zero reakcji. - LUCIĆ, WSTAWAJ! - odrobinę przesadziłam z tonem głosu, ale łaskawie się obudził.
- Pali się, czy co? - jęknął, obracając się na plecy.
- Zaraz śniadanie, a wypadałoby się odświeżyć jakoś - wstałam i wskazałam na siebie.
- Ah tak, to nie Twój pokój - zachichotał. - Za dziesięć minut przed recepcją?
- Jasne - zaczęłam zbierać się do wyjścia.
- Sara... - zaczął, gdy miałam otwierać drzwi. Odwróciłam głowę i zerknęłam na niego. Uważnie się we mnie wpatrywał. - Uważaj na siebie.
- Jasne - powtórzyłam, opuszczając jego pokój. Popędziłam do siebie, wszyscy już nie spali.
- O, patrzcie, kto do nas zawitał! - zawołała zdziwiona Lena.
- Barack Obama? - spytałam sarkastycznie.
- No co Ty. Sara Fischer do nas przyszła! - pokręciłam głową z pobłażaniem.
- Przygotowane na trening? Zaraz  śniadanie!
- Od dawna, w przeciwieństwie do Ciebie - Julia pokazała mi język.
- I Ty też byś była, gdybyś się nie zabawiała z Lucić'iem.
- Nie zabawiałam się z nim! - uniosłam się.
- Pamiętaj, tylko winny się tłumaczy!
- A idźcie do diabła - fuknęłam, biorąc swoje rzeczy i kierując się do łazienki.


____________________
Omonomonomonomonom - tylko tyle potrafię powiedzieć po ponownym przeczytaniu tego rozdziału :D

Jak Wam kochane minął pierwszy tydzień szkoły? ;) Skromnie powiem, że u mnie bajecznie :D Nie ważne, że to human, po którym nie ma pracy :D No może do McDonald's :D Jeszcze się dowiedziałam, że w tym miesiącu spełnię swoje dwa marzenia!! :):):) <3 Nie może być lepiej :')



5 komentarzy:

  1. O mój Boże *-*
    Jakie to słoooodkie *-*
    Czyżby Ivi się zakochał <333
    Mrrmrmrmrmrmr ♥_♥
    Kocham to bardzo moooocno :D
    I z niecierpliwością czekam na kolejny
    buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma Bojana :(
    Ale rozdział fajny ;3
    Do nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. awwww Ivan! jaki on słodki :D ja tam zawsze będę po jego stronie, Bojan mnie denerwuje i dobrze, że go nie ma w tym rozdziale ^^
    rozdział świetny! z resztą jak każdy Twojej roboty hehe :D
    pozdrawiam i czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Grrr znowu komentuję z opóźnieniem, przepraszam ;_;
    Mogę jedynie zapewnić, że czytam na bieżąco ;)
    Bardzo fajny rozdział, przyjemnie się go czytało :D
    Ivan taki słodki :D Ogólnie takie awww *.* (tak, komentarz na poziomie xdd)
    Co do szkoły to u mnie podobnie jak u Ciebie. Jestem mile zaskoczona, bo szkoła, nauczyciele, a przede wszystkim uczniowie są po prostu zajebiści <33
    Dwa marzenia... Czyżby mecz Polska-Niemcy? :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. IVAN, JEJKU.<3
    on jest taki cudowny
    Bojana nie lubię w tym blogu, fajnie, że go nie było w tym rozdziale:)

    OdpowiedzUsuń